Zlot El Clasico w Rzeszowie
Opis wydarzenia
Czas na Rzeszów!
Tak, tym razem dotarliśmy aż na południowo-wschodni kraniec Polski. To miejsce od dawna chodziło nam po głowie i w końcu, po latach udało się zorganizować tam zlot.
Rzeszów jest stolicą województwa podkarpackiego i sercem Podkarpacia. Miasto bogate turystycznie i kulturowo. Z pięknym Rynkiem, okazałym Ratuszem oraz wartym zobaczenia Zamkiem Lubomirskich. Ciekawą atrakcją miasta jest także okrągła kładka dla pieszych.
Ale nie przyjechaliśmy tu zwiedzać ;)
Część weteranów zjawiła się w Rzeszowie już w czwartek tj 21.10, zapewne po to aby się szybko zaaklimatyzować, sprawdzić okoliczne knajpy i atrakcje.
W piątek, natomiast to już był istny „najazd” fanów Barcelony z całej Polski. Ci co mieli najdalej dotarli dopiero w godzinach wieczornych (mimo wyjazdu np. o godz 6 rano) w sam raz na tradycyjną imprezę integracyjną. Na szczęście nie trzeba było daleko chodzić, bo aż na trzecie piętro hotelu w którym nocowaliśmy.
Impreza była jak zwykle świetna, oczywiście za sprawą ekipy. Dzięki sławnej już lodówce Michała Kolara, mieliśmy stały dostęp do schłodzonych napojów. Za co bardzo dziękujemy :) Dołączyło też do nas po raz pierwszy kilka osób, przyjezdnych i tych miejscowych. Mamy nadzieję, że to nie był ich pierwszy i ostatni raz na zlocie. Ale w myśl starego porzekadła: „co było na zlocie, zostaje na zlocie” więcej nie zdradzimy. ;)
Drugi (dla niektórych trzeci) dzień zlotu to już tradycyjnie sportowe zmagania w FCBP Cup. I jak na prawdziwych wojowników przystało męska część stawiła się prawie w komplecie. Przybyło również kilku kibiców.
Po rozgrzewce, nastąpiło losowanie drużyn. Panowie ustalili szczegóły, zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcia i można było zacząć zmagania. Poziom jak zwykle był wyrównany, ale po kilku spotkaniach jedna z ekip objęła prowadzenie i już do końca go nie oddała.
Klasyfikacja drużyn na koniec turnieju przedstawiała się tak:
miejsce 1.:
Błażej Bijak, Piotr Seweryn, Marek Grzesiuk, Tomasz Czarnecki, Krzysztof Szmandra, Artur Kowalewski
miejsce 2.:
Dominik Kwiatkowski, Paweł Ochowiak, Marcin Bełc, Bartosz Mazurek, Bartłomiej Piecuch, Oskar Kulik
miejsce 3.:
Dariusz Szabiński, Marek Palarczyk, Arkadiusz Wijas, Michał Kolar, Kamil Puzio, Jacek Czerkowicz
miejsce 4.:
Grzegorz Skwieciński, Łukasz Krajewski, Łukasz Bagierek, Piotr Jawornik, Sebastian Starzewski, Filip Korfanty
Nagrody indywidualne zaś otrzymali:
DARIUSZ SZABIŃSKI - Bramkarz turnieju
ARTUR KOWALEWSKI - MVP turnieju
MAREK GRZESIUK - Król strzelców
KAMIL PUZIO – Najlepszy debiutant
W trakcie turnieju, na uczestników czekała niespodzianka. Mianowicie spośród wszystkich zebranych rozlosowaliśmy drobne upominki w postaci książek oraz jedynych w swoim rodzaju szalików wyprodukowanych specjalnie na 15-lecie FCBP. Jak widać warto wpadać na turnieje, nawet jeżeli się nie gra. Mamy nadzieję, że niespodzianka się podobała.
Zmęczeni, wróciliśmy do hotelu na obiad i żeby trochę odpocząć. Wieczorem spotykaliśmy się w miejscowej Manufakturze aby przy dobrym piwku pogadać i wyszaleć się jeszcze bardziej, wszak „nie jesteśmy tu dla przyjemności”.
Ostatni dzień, to tak naprawdę to, na co zawsze, wszyscy czekamy czyli El Clasico! Spotkanie z odwiecznym rywalem oglądaliśmy razem, w zarezerwowanej na tę okoliczność Piwiarni Warka.
Przed meczem nastąpiło szybkie wręczenie medali i statuetek za turniej, oraz tradycyjne już typowanie poprawnego wyniku meczu. Jak było widać po typowaniach nikt nie spodziewał się cudów ponieważ aż dwie osoby poprawnie wytypowały ten niekorzystny dla nas wynik.
Mimo słabej gry naszej ukochanej drużyny, emocje towarzyszyły nam do ostatnich minut. Niestety nawet nasz doping niewiele pomógł „chłopakom” z Barcelony.
Co tu dużo mówić, kibicem się jest, a nie bywa. Potknięcia się zdarzają, a my widzimy się przy okazji kolejnych meczów.
Podsumowując, kolejny udany zlot. Mamy nadzieję, że wszyscy się dobrze bawili. Wspaniale było Was widzieć, razem bawić się, dopingować i leczyć następnego dnia. Cieszymy się również, że odwiedziły nas dawno nie widziane osoby.
Niech żałują Ci co nie byli, bo zabawa była przednia.
Podziękowania dla Rzeszowa za gościnę i do zobaczenia następnym razem na bordowo-granatowym szlaku.
Relację przygotowała: Magda Drzewiecka
Czas na Rzeszów!
Tak, tym razem dotarliśmy aż na południowo-wschodni kraniec Polski. To miejsce od dawna chodziło nam po głowie i w końcu, po latach udało się zorganizować tam zlot.
Rzeszów jest stolicą województwa podkarpackiego i sercem Podkarpacia. Miasto bogate turystycznie i kulturowo. Z pięknym Rynkiem, okazałym Ratuszem oraz wartym zobaczenia Zamkiem Lubomirskich. Ciekawą atrakcją miasta jest także okrągła kładka dla pieszych.
Ale nie przyjechaliśmy tu zwiedzać ;)
Część weteranów zjawiła się w Rzeszowie już w czwartek tj 21.10, zapewne po to aby się szybko zaaklimatyzować, sprawdzić okoliczne knajpy i atrakcje.
W piątek, natomiast to już był istny „najazd” fanów Barcelony z całej Polski. Ci co mieli najdalej dotarli dopiero w godzinach wieczornych (mimo wyjazdu np. o godz 6 rano) w sam raz na tradycyjną imprezę integracyjną. Na szczęście nie trzeba było daleko chodzić, bo aż na trzecie piętro hotelu w którym nocowaliśmy.
Impreza była jak zwykle świetna, oczywiście za sprawą ekipy. Dzięki sławnej już lodówce Michała Kolara, mieliśmy stały dostęp do schłodzonych napojów. Za co bardzo dziękujemy :) Dołączyło też do nas po raz pierwszy kilka osób, przyjezdnych i tych miejscowych. Mamy nadzieję, że to nie był ich pierwszy i ostatni raz na zlocie. Ale w myśl starego porzekadła: „co było na zlocie, zostaje na zlocie” więcej nie zdradzimy. ;)
Drugi (dla niektórych trzeci) dzień zlotu to już tradycyjnie sportowe zmagania w FCBP Cup. I jak na prawdziwych wojowników przystało męska część stawiła się prawie w komplecie. Przybyło również kilku kibiców.
Po rozgrzewce, nastąpiło losowanie drużyn. Panowie ustalili szczegóły, zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcia i można było zacząć zmagania. Poziom jak zwykle był wyrównany, ale po kilku spotkaniach jedna z ekip objęła prowadzenie i już do końca go nie oddała.
Klasyfikacja drużyn na koniec turnieju przedstawiała się tak:
miejsce 1.:
Błażej Bijak, Piotr Seweryn, Marek Grzesiuk, Tomasz Czarnecki, Krzysztof Szmandra, Artur Kowalewski
miejsce 2.:
Dominik Kwiatkowski, Paweł Ochowiak, Marcin Bełc, Bartosz Mazurek, Bartłomiej Piecuch, Oskar Kulik
miejsce 3.:
Dariusz Szabiński, Marek Palarczyk, Arkadiusz Wijas, Michał Kolar, Kamil Puzio, Jacek Czerkowicz
miejsce 4.:
Grzegorz Skwieciński, Łukasz Krajewski, Łukasz Bagierek, Piotr Jawornik, Sebastian Starzewski, Filip Korfanty
Nagrody indywidualne zaś otrzymali:
DARIUSZ SZABIŃSKI - Bramkarz turnieju
ARTUR KOWALEWSKI - MVP turnieju
MAREK GRZESIUK - Król strzelców
KAMIL PUZIO – Najlepszy debiutant
W trakcie turnieju, na uczestników czekała niespodzianka. Mianowicie spośród wszystkich zebranych rozlosowaliśmy drobne upominki w postaci książek oraz jedynych w swoim rodzaju szalików wyprodukowanych specjalnie na 15-lecie FCBP. Jak widać warto wpadać na turnieje, nawet jeżeli się nie gra. Mamy nadzieję, że niespodzianka się podobała.
Zmęczeni, wróciliśmy do hotelu na obiad i żeby trochę odpocząć. Wieczorem spotykaliśmy się w miejscowej Manufakturze aby przy dobrym piwku pogadać i wyszaleć się jeszcze bardziej, wszak „nie jesteśmy tu dla przyjemności”.
Ostatni dzień, to tak naprawdę to, na co zawsze, wszyscy czekamy czyli El Clasico! Spotkanie z odwiecznym rywalem oglądaliśmy razem, w zarezerwowanej na tę okoliczność Piwiarni Warka.
Przed meczem nastąpiło szybkie wręczenie medali i statuetek za turniej, oraz tradycyjne już typowanie poprawnego wyniku meczu. Jak było widać po typowaniach nikt nie spodziewał się cudów ponieważ aż dwie osoby poprawnie wytypowały ten niekorzystny dla nas wynik.
Mimo słabej gry naszej ukochanej drużyny, emocje towarzyszyły nam do ostatnich minut. Niestety nawet nasz doping niewiele pomógł „chłopakom” z Barcelony.
Co tu dużo mówić, kibicem się jest, a nie bywa. Potknięcia się zdarzają, a my widzimy się przy okazji kolejnych meczów.
Podsumowując, kolejny udany zlot. Mamy nadzieję, że wszyscy się dobrze bawili. Wspaniale było Was widzieć, razem bawić się, dopingować i leczyć następnego dnia. Cieszymy się również, że odwiedziły nas dawno nie widziane osoby.
Niech żałują Ci co nie byli, bo zabawa była przednia.
Podziękowania dla Rzeszowa za gościnę i do zobaczenia następnym razem na bordowo-granatowym szlaku.
Relację przygotowała: Magda Drzewiecka