W ostatnią sobotę lutego w Jaworznie odbyła się kolejna edycja nieoficjalnych Mistrzostw Polski w Futsalu Fan Clubów drużyn zagranicznych. Również tym razem nie mogło zabraknąć na nich reprezentacji Fan Club Barca Polska, stałego uczestnika tej imprezy, drużyny rozpoznawalnej na polskim rynku stowarzyszeń klubów zagranicznych oraz ubiegłorocznego zwycięzcy.

 

Górny rząd od lewej: Iras, Piczu, Cichy, Palar, Pyton, Adi;

Dolny rząd od lewej: Radzio, Nene, Emre, Aras, Miazo.

 

Cel do zrealizowania był trudny a poprzeczka postawiona bardzo wysoko - obrona tytułu mistrzowskiego. Podobnie jak w Lidze Mistrzów cel którego nie udało się zrealizować nikomu wcześniej. Tytuł mistrzowski zawsze łatwiej jest zdobyć niż go obronić lecz mimo nieprzychylnym statystykom wyruszyliśmy z wiarą we własne umiejętności i filozofię futbolu wszczepioną już od dziecka. Nie raz zaszliśmy już za skórę kilku drużynom, które tylko czekały na nasze potknięcie a całej hali przysłaniał jakże odmienny cel od naszego - Bij Mistrza.

 

Nasza drużyna wystąpiła w następującym składzie: od bramki - niezastąpiony w swoich fachu i wieloletni kapitan zespołu, przywódca zarówno na boisku jak i poza nim - Iras, w obronie spokojni na co dzień lecz agresywni w destrukcji, trzy boiskowe szarańcze - Piczu, Radzio i Aras. Defensywę z atakiem miało spajać dwóch zawodników dysponujących niezawodnym uderzeniem - Miazo i Cichy, z kolei w ataku polot i finezję mieli zapewnić techniczni wirtuozi, herosi wśród śmiertelników - Emre, Nene i Adi, rola kilera oraz goleadora przypadła nowej perle reprezentacji, debiutującemu w kadrze - Palarowi. Zespół mentalnie z ławki wspierał hufiec pięknych kobiet oraz dwie legendy: niezniszczalny oraz niepokonany Seba oraz niezastąpiony i zawsze oddany Pyton.

 

Ostatecznie na starcie rozgrywek pojawiło się 10 drużyn reprezentowanych przez 9 fan clubów. Dwie drużyny wystawiła ekipa Milanu Club Polonia. Hala wystrojona w liczne flagi kibicowskie wyglądała bardzo spektakularnie a trybuny były zapełnione miejscową publicznością oraz kibicami wspierającymi swoje fan cluby. Każda drużyna otrzymała regulamin, terminarz rozgrywek, zgrzewkę wody mineralnej oraz talony na posiłek.

 

Skład grup na starcie rozgrywek prezentował się następująco:

GRUPA A

  1. Śląscy Cules
  2. Milan Club Polonia I
  3. Manchester United Supporters Club Poland
  4. Fanatici Della Polonia (Inter Mediolan)
  5. Fan Club FC Porto

 

GRUPA B

  1. Fan Club Barça Polska
  2. Toon Army Poland (Newcastle United)
  3. Polish Brigade (AFC Ajax Amsterdam)
  4. VFL Bochum FC Polen
  5. Milan Club Polonia II


Fan Club Barça Polska w fazie grupowej:

FCBP - Milan Club Polonia II 2:1 (Cichy, Miazo)
FCBP - Ajax Amsterdam 3:0 (Cichy, Palar x2)
FCBP - VFL Bochum 6:2 (Cichy, Palar, Emre, Nene x2, Miazo)
FCBP - Newcastle United 0:0

 

W grupie rozpoczęliśmy od potyczki z drugą drużyną Milan Club Polonia. Jako że pierwszy mecz nigdy nie należał do naszej specjalności była to prawdziwa droga przez mękę. Pierwsze 10 minut wyglądało nieco ospale. Nasze ataki kończyły się na obronie Milanu, jej bramkarzu lub metalowych elementach bramki. Strzelanie w tym spotkaniu rozpoczął Aras, który próbując przerwać groźną kontrę Rossoneri skierował piłkę do własnej bramki i nieoczekiwanie zrobiło się 0:1. Można powiedzieć, że był to kluczowy moment spotkania który jednym dotknięciem zamienił naszą drużynę z łagodnej kocicy Emre w drapieżnego tygrysa, moment który uruchomił zapalnik do bomby która za chwilę wybuchnie. Do końca zostały 2 minuty ale już 90 sekund później na tablicy widniał wynik 2:1, oczywiście dla Barcy. Już do właściwej bramki trafił Cichy, a chwilę później akcję w trójkącie Aras-Emre-Miazo zakończył ten ostatni dając pierwsze 3pkt naszej drużynie. Odetchnęliśmy z ulgą i wszystko wróciło do normy. Cała hala zalała się wielkim rozczarowaniem, ale cóż, taka właśnie jest piłka. Drugie spotkanie w grupie to starcie z Ajaxem a z naszej strony konsekwentna i cierpliwa gra. Po raz kolejny jedynka po stronie Barcy pojawiła się na tablicy dzięki Cichemu, który mało się zastanawiając dopadł do bezpańskiej piłki i huknął z dystansu, bramkarz był bez szans. Kolejne dwa trafienia to zasługa Palara i jego dwa zabójcze wykończenia akcji. Wynik 3:0 i kolejne 3pkt dla FCBP. W trzeciej kolejce potyczka z VFL Bochum oraz buńczuczna strzelanina Blaugrany. Dla Bordowo-Granatowych gole zdobyli Cichy (wyrastający na jokera drużyny) oraz Palar, Emre, Miazo. Ponadto dwa trafienia zdobył romantyczny jak nigdy Nenuś, który w swoim subtelnym stylu pogrążył rywali. A uwagę zasługuję również trafienie Emre, który przyjął piłkę w polu karnym rywali, zrobił kółeczko wokół dwóch z nich i bezlitośnie zakończył akcję. Wynik 6:2 i 9pkt w tabeli dawało już awans naszej drużynie do półfinału. W takiej samej sytuacji znajdowała się drużyna Newcastle United z którą przyszło nam się zmierzyć w walce o pierwsze miejsce w grupie w ostatniej kolejce spotkań. Mecz z NUFC był bardzo zacięty. Kapitalnie spisywał się bramkarz rywali, który najpierw wygrał starcie oko w oko z Radziem, potem w rywalizacji z Adim pomógł mu słupek by w końcówce spotkania pomogło mu szczęście przy minimalnym kiksie Palara. Wynik bezbramkowy, lekki niedosyt i remis 0:0. Obie drużyny meldują się w półfinałach. Newcastle dzięki lepszej różnicy bramek (zdecydowała 1 bramka) zajmuje pierwsze miejsce. Z drugiej grupy wychodzą Śląscy Cules oraz Inter Mediolan.


W półfinale doszło więc do pojedynków:

A1 vs B2 Śląscy Cules - Fan Club Barça Polska

B1 vs A2 Newcastle United - Inter Mediolan

 

Fan Club Barça Polska w fazie pucharowej:

/Półfinał/ FCBP - Śląscy Cules 1:1 (3:2) (Emre, karne: Cichy + Adi + Miazo - Cichy +)

/Finał/ FCBP - Inter Mediolan 0:0 (0:2) (karne: Miazo - Cichy -)

 

Emre po raz kolejny katem Śląskich Cules.

W półfinałowym spotkaniu doszło do derbów Barcelony. Na wszystkich fan clubowych turniejach prędzej czy później dochodzi do tego pojedynku. Oba zespoły reprezentujące te same barwy w decydujących fazach zawodów zmuszone są zawsze stanąć przeciwko sobie. Tym razem również nie było inaczej. Mecz był bardzo zacięty, prestiż i liczne podteksty wisiały w powietrzu. FCBP przejęło inicjatywę i coraz bardziej tłamsiło rywala. Gola w zamieszaniu w polu karnym którego już uznali sędziowie zdobył Emre, lecz nasz zawodnik przyznał się do niezgodnego z przepisami zagrania ręką i bramka została anulowana. Na trybunach i wśród rywali rozległy się gromkie brawa. Na szacunek i respekt trzeba sobie zapracować. Emre klasa. W dalszej części meczu sunęły kolejne ataki na bramkę Śląskich Cules. Okazję sam na sam zmarnował Nene ale już po chwili było 1:0. Kapitalnym uderzeniem z pierwszej piłki popisał się nie kto inny niż Emre zdobywając spektakularnego gola. W końcówce spotkania zrobiło się nerwowo. Śląscy postawili wszystko na jedną kartkę i osiągnęli wyrównanie. Niefrasobliwość w ustawieniu naszej defensywy wykorzystali bezlitośnie doprowadzając do remisu. W końcówce spotkania doszło do dramatycznych wydarzeń które miały tylko jednego bohatera - Irasa. Na kilka sekund przed końcowym gwizdkiem jeden z zawodników rywali oddał piekielne mocny strzał na naszą bramkę, który raził jak piorun naszego bramkarza. Iras runął na parkiet, ziemia zadrżała a piłka dzięki jego kapitalnej paradzie wylądowała nad poprzeczką bramki. Była to interwencja turnieju. Interwencja niepowtarzalna i niewiarygodna. Koniec meczu. 1:1. Karne. I znów po laury i chwałę sięgnął jakże skromny nasz Tytan. Dwa obronione karne. Nieskazitelna przeszkoda na drodze rywali niczym skała powstrzymała gromy przeciwników. Tytuł najlepszego bramkarza musiał trafić w jego ręce. Nie było konkurencji dla tego co zrobił. Iras daje Finał dla FCBP!!!

 

Catenaccio ponad finezję i posiadanie piłki.

W finale przyszło nam się zmierzyć z Interem Mediolan, który w swoim półfinałowym meczu gładko pokonał silne Newcastle United. Nerazzurri jednak na finał mieli w zanadrzu swój nikczemny plan. Przez całe finałowe spotkanie byli schowani za podwójną gardą rzadko przekraczając własną połowę boiska. Prowadziliśmy grę, rozgrywaliśmy kolejne ataki, posiadanie piłki i przewaga systematycznie rosła ale niestety biliśmy głową w mur. Brakowało strzałów, okazji i klarownych sytuacji. Wśród rywali mnożył się faule i wykopy na uwolnienie jednak ich defensywa niezmiennie była szczelna. Na uwagę zasługuję jedynie strzał Arasa w boczną siatkę z ostrego kąta i sytuacja Emre, którego strzał minął już bramkarza rywali jednak zatrzymał się na jednym z obrońców. Gdyby była nagroda MVP zapewne trafiłaby ona właśnie w ręce ów defensora. Cały turniej zagrał na bardzo wysokim poziomie. Czas się skończył i w finale doszło do serii rzutów karnych w których lepsi okazali się Mediolańczycy. Po raz kolejny z 5 metra pomylił się Miazo, a pudło Cichego w następnej serii zakończyło rywalizację. Byliśmy blisko lecz z drugiej strony tak daleko. Pozostała złość i spory niedosyt, że w finale można było zagrać lepiej i odważniej. Bardziej zaatakować i zaryzykować przy defensywnej taktyce Interu. Ostatecznie karne zdecydowały o naszej porażce. Zawody kończymy na 2 miejscu. Z ciekawostek można dodać, iż startując w trzech ostatnich edycjach tego turnieju zdobyliśmy złoto i 2 srebrne medale.